Uwaga!



Powyższa strona może zawierać treści erotyczne, wulgarne lub obraźliwe, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Czy jesteś osobą pełnoletnią i chcesz świadomie i dobrowolnie zapoznać się z treścią powyższej strony?




    Nie     - wybór tej opcji spowoduje opuszczenie strony.

Tak, ale chcę otrzymywać ostrzeżenia - wybór tej opcji spowoduje przejście do strony i kolejne ostrzeżenia w wypadku podobnych stron.

Tak, ale nie chcę otrzymywać ostrzeżeń - wybór tej opcji spowoduje zapamiętanie Twojej zgody dla innych stron i nie będziesz otrzymywać tego ostrzeżenia.

Kategoria

Bajki dla dzieci


mar 08 2019 "PRZYGODY ŚWINKI PEPPY"
Komentarze (0)

"Świnka Peppa w szkole"
1)Świnka Peppa była bardzo podekscytowana faktem, że idzie dzisiaj do szkoły po wakacjach.
Dwa miesiące wolnego spędzała na zabawie ze swoją koleżanką owcą, która przez ten cały okres czasu, kiedy nie było szkoły, siedziała w domu. Codziennie chodziły na plac zabaw, gdzie mogły się bawić z innymi zwierzątkami  na różnego typu karuzelach, a po południu kąpały się w błocie, co było najlepszym relaksem i wywoływało w nich uczucie radości.
Teraz zaczęła się szkoła, więc nie będzie tyle czasu, aby móc się spotykać i bawić ale, postanowiły sobie, że zawsze w weekendy będą organizowały sobie jakieś zajęcie, aby nie myśleć ciągle o nauce.
- Jak się masz Suzi- spytała Peppa, która była ciekawa tego, czy jej przyjaciółka również cieszy się z tego, że zaczęła się szkoła.
- A, jestem chora. Boli mnie żołądek i chyba nie będę mogła pójść na rozpoczęcie roku szkolnego- odpowiedziała becząc donośnie owca.
- Szkoda, że nie pójdziesz do szkoły razem ze mną- odparła troskliwie Peppa, która bardzo współczuła  Suzi, ale nie mogła nic dla niej zrobić. Smutna poszła do swojego domu, przyszykować się na to, aby pójść do szkoły.
-Mamusiu, tatusiu...?-spytała świnka- czy tak naprawdę muszę dzisiaj iść na to rozpoczęcie szkoły?
- Tak kochanie, oczywiście. Każdy po wakacjach idzie do szkoły niezależnie od tego czy są lekcje czy nie!- odpowiedziała stanowczo mama świnka na słowa Peppy, która nie była już taka pewna tego, czy chce iść sama przywitać nowy rok szkolny, bez swojej koleżanki.
- Dobrze, mamo- rzekła świnka i po chwili wyruszyła razem ze swoim tatą  do szkoły.
2)Pierwszy dzień w szkole zapowiadał się bardzo ciekawie. Wszyscy ze szkoły poszli na ogromną salę, gdzie był apel z Dyrektorem Kozą, a po tej wielkiej uroczystości uczniowie skierowali swoje kroki do klas gdzie mieli spotkanie ze swoimi nauczycielami. Każdy z nich dostał plan lekcji na cały tydzień i odtąd zaczęła się nauka. Świnka Peppa wiedziała że Suzi jest smutna, że nie może się uczyć ale zaraz po szkole poszła do niej aby ją jakoś pocieszyć.
- Słuchaj Suzi- rzekła Peppa.- wiesz jak było fajnie?
- No co Ty, naprawdę?!- spytała ze złością w głosie owca.
- Tak, wiem, że jesteś zawiedziona tym, że nie mogłaś pójść ze mną ale...
- Wiesz jak ja się nudziłam w domu leżąc w łóżku?- odparła zrezygnowana Suzi.
- Tak, wiem, ale to nie jest Twoja wina i wiedz o tym, że Ci bardzo współczuję.
- To dobrze, że chociaż o mnie myślisz- odpowiedziała złośliwie owca.
Nazajutrz owca Suzi poczuła się znacznie lepiej i postanowiła pójść razem z Peppą do szkoły. Dużo czasu nie zmarnowała siedząc w domu, bo żołądek już ją nie bolał i mogła śmiało rozpocząć edukację.
W szkole jak zawsze był ogromny gwar. Na przerwach między lekcjami było nie do zniesienia. Krzyki i wrzaski innych uczniów dochodziły aż na samą ulicę spacerową, gdzie znajdowała się ów szkoła.
Pierwszą lekcją był język polski, gdzie młoda nauczycielka kaczka opowiadała o tym, czego będą się uczyć. Mówiła o literach, z których powstają słowa, a także o czytaniu książek i pisaniu...Wszystko to wydawało się być czymś wyjątkowym dla świnki Peppy i  owieczki Suzi. Obie uczyły się chętnie a jak nauczycielka pytała się klasy o jakąś literę, czy słowo to zgłaszały się pierwsze  do odpowiedzi przez co były bardzo nielubiane przez innych.
- Przestań się wymądrzać Peppo!- rzekł królik, który nie ucząc się żadnych liter chciał zwrócić na siebie uwagę. Co Ty myślisz, że ja nie znam liter?
- A znasz króliczku?- parsknęła śmiechem Peppa.
- Tak nie można świnko!- rzekła nauczycielka. Trzeba dać szansę innym. Skąd możesz wiedzieć, czy króliczek zna litery czy nie? Przekonajmy się.
- No dobrze proszę Pani- przyznała Peppa.
Okazało się jednak, że mały królik nie znał liter jakie poznali wczorajszego dnia. Niczego się nie nauczył i dostał jedynkę za nieprzygotowanie. Kiedy Peppa zobaczyła jego minę, to uśmiechnęła się do niego kpiąco.
- Widzisz króliku, nie wiesz nic. To  ty się wymądrzasz mówiąc że ja ciągle się zgłaszam do odpowiedzi.
- A może mam jakiś problem w nauce- odpowiedział ze łzami w oczach królik. Nie pomyślałaś o tym Peppo?
-A jaki masz problem?-spytała z powagą w głosie Peppa.
- Nie mogę się skoncentrować nad tym, czego się uczymy w szkole, chociaż chciałbym, wiesz?
- Ojejku...przepraszam Cię króliku- rzekła świnka, która też się popłakała kiedy zrozumiała że królik ma duże problemy z nauką. Może Ci jakoś pomóc?
- Nie, nie trzeba...chyba że bardzo chcesz!- odparł bezdźwięcznie, po czym wyszedł z klasy.
Peppa postanowiła coś z tym zrobić i poszła do nauczycielki, która nie wiedziała nic o problemach królika. Nauczycielka była zdziwiona faktem, że świnka pomimo złości na swojego kolegę chce mu jakoś pomóc aby mógł się lepiej uczyć.
- Dobrze, Peppo- odpowiedziała ciepło nauczycielka kaczka-możesz pomóc mojemu uczniowi poznać litery, jakie poznaliście wczoraj i  dzisiaj. Taka pomoc będzie mu z pewnością potrzebna.
Kiedy świnka powiedziała swojej przyjaciółce Suzi o króliku, to ona zamiast ją wesprzeć i pomóc w nauce, zaczęła krytykować zdanie Peppy i doszło do kłótni.
- Dlaczego chcesz pomagać takiemu leniuchowi? Przecież on się nie uczy bo nie chce! Przestań! Jakby tak naprawdę chciał to by potrafił czytać!- odparła ze złością Suzi.
- Jesteś niesprawiedliwa Suzi- rzekła Peppa. Jak nie chcesz to nie pomagaj! Koniec z Naszą przyjaźnią! Baw się sama i ucz się beze mnie jak nie potrafisz zrozumieć cierpienia innych!
Suzi bardzo rozgniewała się na świnkę  i długo się nie odzywały do siebie.3)
 Następne dni były bardzo trudne dla Peppy, bo chciała sprostać problemom małego królika, który faktycznie miał ogromny problem z nauką. Chciała mu jakoś pomóc ale nie wiedziała jak. Zaczęła się na niego złościć, krzyczeć jak nie potrafił zrozumieć tego co mu tłumaczyła i z każdą chwilą traciła cierpliwość. Myślała nawet o tym, że Suzi miała rację odnośnie tego, że królik jest po prostu leniwy. Jednak nie poddawała się i  nadal starała się pomóc koledze, zwłaszcza, że nikt z klasy nie chciał pomagać innym bo każdy myślał jedynie o sobie...
- Słuchaj króliczku- rzekła Peppa. Możesz zawsze ćwiczyć samemu te literki w domu a ja Ciebie przepytam, bo nie ma na to innej rady. Musisz ćwiczyć koncentrację, wiesz?
- Dobrze świnko- odparł króliczek. Zrobię tak jak mi radzisz.
Dla królika taka pomoc była bardzo cenna i Peppa mogła odpocząć. Trochę była zawiedziona tym, że Suzi nie potrafiła zrozumieć problemu królika ale była przekonana iż jak do niej pójdzie to się pogodzą i dojdzie między nimi do porozumienia.
- Witaj Suzi- rzekła Peppa
- Cześć Peppo- odparła owca.
- Jak się masz? Czy już Ci przeszła złość na mnie?
- Tak bardzo tęskniłam za Tobą. Będziemy znów koleżankami?
- Mam nadzieję, że tak. Chociaż chciałabym żebyś kogoś przeprosiła.
Peppa przyszła razem z królikiem do Suzi a owca zdziwiona że nie jest sama zaczęła płakać i przepraszać z całego serca za to, że byłą bardzo niemiła dla swojego kolegi.
******
Odtąd króliczek uczył się świetnie i był dobrym przyjacielem świnki Peppy i owcy Suzi. W wolnych chwilach razem się bawili a w szkole uczyli, odrabiając lekcje w domu....

adal   
mar 08 2019 "BAJKI O MYSZCE MIKI"
Komentarze (0)

 

Miki  idzie dzisiaj do szkoły po długim okresie wakacji. Cieszy się ogromnie  z tego powodu i nie mógł się doczekać tej chwili, kiedy zacznie się nauka. Na ogół lubił się bawić ze swoimi kolegami na pobliskim placu zabaw, niedaleko swojego domu, ale było też i tak, że próbował razem ze swoją kochaną mamą  uczyć się liter, aby móc samemu czytać i pisać. Jego mama zauważyła, że Miki podchodzi chętnie do nauki, więc kupowała mu różne książki; krótkie ilustrowane bajki, kolorowe gazetki, które wprowadzały do świata liter, z których były wyrazy i całe zdania. Myszka mogła ćwiczyć razem ze swoją mamą czytanie i pisanie jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego.
 - W pierwszej klasie poznasz cały alfabet Miki!- rzekła uśmiechając się do niego. Nie masz czym się przejmować mój drogi, bo świetnie czytasz, jak na swój wiek. Nawet nie wiesz jak ogromnie mnie to cieszy.
- Dobrze mamo- odparł Miki. Ale co będzie jak się będę nudził wszystko wiedząc?
- Nie, kochanie, to nie jest tak jak Ty myślisz- rzekła mama. W szkole trzeba czytać żeby móc się uczyć innych rzeczy. Zobaczysz, będzie ciekawie. Będziesz miał fajnego nauczyciela, który będzie prowadził lekcje w klasie. A później, jak przyjdziesz do domu to odrobisz lekcje.
- Dobrze mamusiu- odpowiedział uradowany Miki. Już najwyższa pora, abym poszedł do szkoły. Poznam nowych kolegów i koleżanki. Będzie fajnie, mam nadzieję.
-Oczywiście  kochany synku-powiedziała twierdząco mama Miki' ego i poszli razem do szkoły.

II

Szkoła była ogromna. Mieściła się niedaleko domu myszki Miki, więc nie musiał się martwić o to, żeby do niej dojeżdżać tramwajem, czy też autobusem. Pierwszy dzień był rozpoczęciem wszystkiego co się zwie nauką. Poznał plan lekcji, jakich będzie się uczył przedmiotów.  Spośród kilku lekcji był ciekawy język polski, gdzie każdy uczył się pisać i czytać od podstaw. Na drugi dzień Miki miał już pełny rozkład lekcji a miedzy innymi język polski.
- Dzień dobry moje kochane dzieci!- rzekła nauczycielka, która weszła do klasy.
- Dzień dobry pani!- słychać było krzyk uczniów w całej klasie, w tym Miki' ego. Każdy z nich miał jeszcze poczucie zabawy. Nikt nie mógł się skupić na pierwszej lekcji, ale pani zaczęła opowiadać wszystkim różne ciekawe historie o zwierzętach i zainteresowała tym całą klasę. Wszyscy byli zainteresowani tym, co do nich mówi i nie było żadnego hałasu. Miki opowiadał o tym jak był pewnego razu w Zoo, gdzie były przecudne zwierzęta, a wszyscy słuchali go z przejęciem i uwagą.
- A teraz zaczniemy uczyć się alfabetu. Kto wie, jaka jest pierwsza litera?- spytała nauczycielka. Jak ktoś wie, to prosiłabym o podniesienie ręki, dobrze?
Miki znał cały alfabet, więc nie zastanawiał się długo nad wypowiedzią przed klasą, podniósł rękę i powiedział:-"literka a"
-Bardzo dobrze Miki- rzekła nauczycielka. A po literce "a"
- " Litera "b"- odpowiedział uczeń, który siedział razem z Myszką Miki.
- Widzę kochani, że znacie alfabet. To dobrze, bo alfabet jest ważny, aby móc później pisać i czytać - odpowiedziała zdumiona pani, która widziała, że klasa znała litery...Uradowany Miki bardzo się cieszył z  tego, że poznał litery alfabetu. Kiedy przyszedł do domu i powiedział swojej mamie o tym, jak było w szkole, to była ona z niego bardzo dumna.
-Widzisz kochanie. To był dopiero pierwszy dzień. Jeszcze nie raz będziesz mógł się wykazać znajomością języka polskiego i innych przedmiotów....Miki odrobił zadane lekcje i wyszedł do swoich kolegów na plac zabaw.
-Nie uwierzycie co się dzisiaj stało w szkole- krzyknęła Myszka Miki. Pierwszy się zgłosiłem do odpowiedzi i powiedziałem jaka jest pierwsza litera w alfabecie.
-Fajnie, ale może byś się tak nie chwalił!- powiedział jeden z jego kolegów, który nie był zadowolony z tej wieści. Nie był dzisiaj w szkole tylko się cały dzień bawił na dworze.
- O co Ci chodzi Misiek?- spytał  Miki. Czyżbyś był zazdrosny, że ja znam alfabet, a Ty nie?
- Nie oto chodzi Miki, ale ja też bym chciał znać , ale moja mama nie kupuje mi takich książek jak Tobie, bo jest biedna i nie ma za wiele pieniążków- odpowiedział zrezygnowany...
- To dlaczego mi nic nie powiedziałeś?- rzekł wzruszony Miki. Przecież mam książki. A jakbyś chciał się uczyć to mogę Ci je pożyczyć.
- Dziękuję Ci bardzo- odpowiedział z radością w głosie Misiek. Jutro Ci pożyczę fajną książkę, gdzie jest cały alfabet i różne wyrazy, które poznasz. Moja mama mi bardzo pomagała poznawać litery i dlatego je znam.
 -  Mama nie ma dla mnie czasu. Mówi mi, żebym się czymś zajął sam, a ja wolę wyjść z domu i bawić się z kolegami- rzekł niepewnie Misiek. Wiedział on bowiem, że Miki miał dobrą mamę bo był u Miki'ego w domu i dlatego też było mu bardzo przykro z tego powodu.- Nie przejmuj się Misiek- powiedziała Myszka Miki. Ja Ci pomogę uczyć się alfabetu. Jak będziesz chciał  poznać litery, to przyjdziesz do mnie i się razem pouczysz...
-Pewnie- rzekł Misiek. Jesteś moim najlepszym przyjacielem. Bardzo Cię polubiłem, wiesz?
- Fajnie, bo ja Ciebie też- uśmiechnął się Miki.

III

Nazajutrz Miki i Misiek poszli razem do szkoły. Tym razem  język polski był na drugiej lekcji, bo na pierwszej była matematyka. Na dzisiejszej lekcji poznali literki:" a", "b","c" i "d" a także wyrazy, które rozpoczynają się na te litery.
-Powiedzcie mi kochani- spytała poważnie nauczycielka. Jakie są zdania zaczynające się na literę "a"?
Wszyscy milczeli przez chwilę a później zupełnie nieoczekiwanie jeden z uczniów podniósł rękę do góry. Był to Misiek...-
" Agrest" proszę panią- odpowiedział śmiało.
- Bardzo dobrze skarbie. Czy ktoś jeszcze chciałby powiedzieć wyraz na literę "a"?
- "akacja"- powiedział po chwili Miki. Wiele osób znało różne wyrazy, które wymieniali, podnosząc po kolei rękę.Po wyrazach zaczynających się na literę "a" przyszła kolej na kolejną literkę "b".
- A kto z Was zna wyraz na literę "b"? - dopytywała nauczycielka.Wszyscy byli bardzo przejęci wypowiadaniem wyrazów na drugą literę alfabetu. Były to owoce t. j " banany", warzywa - "buraki", zwierzę- " byk" i różne inne przedmioty codziennego użytku:" butelka", "bidon", " balon". Nawet jeden z uczniów powiedział o polskiej potrawie- " bigosie".
-Jeśli chodzi o litery "c" i "d", to macie zadanie domowe- powiedziała nauczycielka. Proszę pomyśleć, jakie mogą być wyrazy i jutro mi o nich opowiecie. Dobrze?
- Tak proszę panią!- krzyknęli z wrzawą w głosie uczniowie, którzy usłyszeli dzwonek kończący lekcję.Misiek cieszył się z tego, że zaprzyjaźnił się z Myszką Miki, bo mógł się z nim uczyć.Dzisiaj po południu mama Miki'ego zaprosiła  go na obiad , a po spożytym posiłku mięli odrabiać lekcje. Misiek przyszedł do Myszki o trzeciej godzinie, zjedli zupę ogórkową i drugie danie: ziemniaki z kotletem i surówką, po czym poszli do pokoju się uczyć.
- Jakie znasz wyrazy na literę "c"- spytał się Miki Miśka.
- Na przykład owoc:" cytryna", warzywo:" cebula"Misiek znał wyrazy, ku zdziwieniu Miki'ego, który długo rozmyślał nad tym jaki dać przykładowy wyraz. 
- Aha- krzyknął. Jest takie warzywo jak "czosnek".
- A coś jeszcze znasz? -zapytał się z ciekawością Misiek.
- Nic mi nie przychodzi do głowy- odpowiedział smutny Miki. Myszka i jego kolega bardzo długo rozmawiali, do samego wieczoru, myśląc o literkach, jakie poznali w szkole. Miki znał alfabet i  uczył Miśka ze swojej najlepszej książki, o której sobie przypomniał.
-Zobacz Misiek ile tutaj jest różnych wyrazów- wrzasnął donośnie Miki.

" ananas", album", arbuz"- na literę  "a"
" babcia", "Barbara", "brzeg"- na literę "b"
"czapka", "czapla", " czekolada"- na literę "c"
"dom", dusza", "droga"- na literę "d".

To mamy już różne wyrazy i zadanie domowe skończone- odparł zachwycony Misiek. Miki uradowany , że mógł pomóc Miśkowi tą książką , podziękował za wspólny obiad i naukę, odprowadzając go późnym popołudniem do domu. 

IV

Język polski bardzo interesował Miki' ego. Misiek  rzadko przychodził się do niego uczyć, bo jego mama zabroniła mu kontaktu z myszką, twierdząc że nie jest to jego kolega i ma siedzieć w domu,  uczyć  się samemu, bez niczyjej pomocy. Miki był bardzo smutny z tego powodu, co zauważyła jego mama.
- Co się dzieje Miki?- spytała zmartwiona mama.
- Nic mamo...nic- rzekł Miki. Tylko martwię się Miśkiem, swoim kolegą, z którym się uczyłem. Mama mu nie pozwala do Nas przychodzić, a sama mu nie chce pomóc.
- To niedobrze- powiedziała mama. Ale nie możemy mu pomóc. 
- Wiem, wiem, mamo i dlatego też jestem smutny. Zaraz się wezmę za zadane do domu lekcje, tylko odpocznę po szkole. Miki odrobił starannie wszystkie lekcje i poszedł spać, bo był zmęczony i nie miał ochoty na rozmowę z mamą. Na drugi dzień miał mieć sześć lekcji, więc musiał odpocząć.

V

Myszka była bardzo dobra z języka polskiego pilnie się ucząc. Misiek, zamiast się uczyć w szkole, bawił się z innymi kolegami, którzy się w ogóle nie uczyli. Miki przejmował się tym, że jego kolega nie myśli o tym, żeby czytać i pisać. Pewnego dnia jak się razem spotkali Myszka chciała z nim szczerze porozmawiać.
- Słuchaj Misiek: czy mogę Ci jakoś pomóc? Wiesz, rozumiem, że Twoja mama nie pozwala Ci się ze mną spotykać, abyśmy byli przyjaciółmi i się razem uczyli, ale może jest jakiś sposób, aby ją przekonać do tego, że nauka jest ważna dla Ciebie i sobie sam nie radzisz?
-Jak chcesz to zrobić Miki?- spytał Misiek. Przecież moja mama nigdy się nie zgodzi na to, abyśmy mogli się razem uczyć...
- Mam pewien pomysł- odparła nagle Myszka. Pójdę do Twojej mamy i powiem jej, że chciałbym Ci pomóc w szkole.
-Nie wiem Miki - rzekł Misiek. Ona Ciebie nie lubi.- Dlaczego?
- Bo kiedyś jak nie byliśmy jeszcze przyjaciółmi, to powiedziałem jej o Tobie, że się chwalisz swoimi osiągnięciami w nauce, wiesz? Zrobiłem duży błąd mówiąc o tym, ale sam jestem sobie winien.
- Nie mów tak, Misiek. To ja niepotrzebnie się chwaliłem tym, że tak dobrze znam alfabet. A teraz chcę przeprosić Twoją mamę za swoje zachowanie. Misiek zaprosił Miki' ego do swojego domu, gdzie czekała niecierpliwie jego mama.
- Gdzie Ty byłeś tak długo? - spytała ze złością w głosie. Obiad czeka na Ciebie, a Ty jeszcze przyprowadzasz swojego kolegę.Mówiłam Ci żebyś się z nim nie spotykał?
- Dzień dobry pani!- rzekła Myszka Miki. Chciałem z Panią tylko spokojnie porozmawiać na temat syna. Ma duże problemy z językiem polskim a ja mogę mu pomóc. Będzie mu łatwiej. Nie chciałaby pani, żeby Misiek się dobrze uczył?
- On ma się sam uczyć a w szkole słuchać nauczycielki- rzekła stanowczo mama Miśka. Nikt mu nie pomoże jak sam nie będzie chciał się brać za lekcje... Tylko zabawa mu w głowie i nic więcej. A kiedy się go pytam jak  było w szkole  i czy ma coś zadane to się nie odzywa tylko ucieka na plac zabaw. Misiek jest dobrym synem, ale mnie nie słucha. Oczywiście chciałabym, żeby się dobrze uczył jak każda mama, ale nie wiem już co mam robić.
- Proszę mi zaufać- rzekł Miki. Ja mu pomogę. Będę razem z nim odrabiał zadania domowe z języka polskiego, jak tylko się pani na to zgodzi.
- Dobrze- odpowiedziała mama Miśka. Może masz rację... Ja sama sobie nie poradzę ze swoim synem, a jak będzie miał chociaż jednego dobrego kolegę, to się na to zgadzam. Dziękuję Ci za pomoc w nauczaniu mojego syna...
- To ja dziękuję, że się pani zgodziła na to, abym był jego przyjacielem. Zobaczy pani że się będzie dobrze uczył i osiągnie sukces...Miki codziennie spotykał się z Miśkiem i odrabiali razem lekcje, uczyli się z wielką przyjemnością. 
Kiedy był okres ferii to się bawili z innymi kolegami a jak był czas na szkołę, to sumiennie słuchali nauczycielki od języka polskiego, która była z nich bardzo dumna...

*****

Minęło dziesięć miesięcy i nadeszło lato. Słońce mocno świeciło na bezchmurnym niebie, kiedy Miki i Misiek kończyli pierwszą klasę. Każdy z nich otrzymał nagrodę za pilną naukę. " Język polski jest wspaniałym przedmiotem, bo poznając świat liter, wyrazów i zdań można cieszyć się wiedzą, a na Naszą przyjaźń już nigdy złego słowa nie powiedzą"- pomyślał sobie Miki uśmiechając się do zamyślonego Miśka....

adal   
mar 08 2019 "PRZYGODY MALUTKIEJ BIEDRONKI"
Komentarze (0)


Na krzaczku  nieopodal niewielkiego lasku, żyła sobie malutka biedronka. Jej delikatny płaszczyk koloru pomarańczowego, pokrywały czarne kropeczki. Wśród innych leśnych owadów nazywano ją sprytną biedronką, ponieważ potrafiła zwinnie chodzić po pobliskich krzaczkach i polanie pokrytej soczysto-zieloną trawą. Kiedy padał obfity deszczyk, mała biedroneczka chowała się pod jakimś dużym liściem i czekała aż przestanie padać i zaświeci słoneczko. Pewnego dnia było dość zimno i mocno padał deszcz. Biedronka nie mogąc wyjść spod dużego liścia kasztanowca bardzo się nudziła. Nagle usłyszała przenikliwy głos, który dobiegał z leśnego gąszczu. Był to konik polny, który wyśpiewywał swoje ulubione melodie pod niewielkim malinowym krzakiem. Po chwili pobiegł on do osamotnionej biedronki. -witaj droga biedroneczko!- odparł radośnie. -dzień dobry koniku…-odpowiedziała zrezygnowana biedronka- ale mamy dzisiaj deszczową pogodę Prawda? -niczym się nie przejmuj-odpowiedział konik, pocieszając malutką biedronkę-niedługo powinno przestać padać i będziesz mogła wyjść spod liścia-tymczasem dotrzymam ci towarzystwa. -o! Jak dobrze koniku- rzekła biedronka- chociaż nie będę się czuła tak samotnie. Konik polny nadal śpiewał przepiękne melodie, których biedronka z przejęciem słuchała. Niedługo potem zrobiła się śliczna pogoda i wyszło słoneczko spod ciemnych deszczowych chmur. Konik wraz z biedronką wyruszyli na swój wspólny spacer. Skierowali swoje kroki na zieloną polanę. 2 Nadeszła długo oczekiwana wiosna. Wszystkie leśne ptaszki zaczęły pięknie śpiewać. Gąsienice, małe żuczki, duże sarenki i wiele innych stworzeń cieszyło się z przecudnej pory roku. Biedronka była uradowana z tego, że może sobie spacerować po listkach, zielonych gałązkach i owocowych kwiatuszkach. Wszystkie owady żyły ze sobą w zgodzie. Pewnego późnego popołudnia, zupełnie niespodziewanie przyszedł ogromny dzik. Wszystkie najdrobniejsze stworzenia były bardzo zaniepokojone. Dzik w poszukiwaniu jedzenia zaczął kopać swoim dużym ryjkiem w ziemi, niszcząc wszystko co w niej żyło. Biedronka bardzo zdenerwowana, zaczęła uciekać przed dużym dzikiem. Nagle rozległ się przeraźliwy krzyk ogromnego zwierzęcia. Przechodząc przez las wpadł on w sidła postawione przez pobliskich kłusowników. -pomocy! Pomocy! Ratunku!-zaryczał zraniony dzik. Wszystkie zwierzęta słysząc przeraźliwy krzyk uwięzionego zwierzęcia, nie zwracali na niego uwagi. Duży dzik zdany był sam na siebie, na swoje własne siły. Owady miały okazję, aby zrewanżować się okrutnemu zwierzęciu. -nie pomożemy dzikowi!-odpowiedziała mała biedronka. -oczywiście, że nie!- rzekł twierdząco żuk, przechodząc akurat w pobliżu biedronki. Po kilku godzinach dzik upadł na ziemię i wyczerpany poddał się, wydając swój ostatni zawodzący krzyk

*****

 Przez wiele dni owady w lesie wspominały okrutne chwile z dzikiem. „Ogromne zwierzę wyrządzając krzywdę nam, owadom nie mogło liczyć na żadną pomoc!”-myślały zawzięcie owady. Po paru tygodniach drobne stworzenia się uspokoiły. Każde z nich żyło w wielkiej harmonii, której nikt już nie był w stanie im odebrać.

adal   
mar 08 2019 "PRZYGODY MAŁEGO MISIA PYSIA"
Komentarze (0)



 
Pysio i karuzela

 

W niewielkim domku na kurzej stopce, mieszkał zupełnie samotnie mały misiu Pysiu. Co niedzielę przychodziły do niego dwie przyjaciółki: misia Rysia i Kisia. Były one siostrami, które bardzo lubiły bawić się z Pysiem na pobliskim placyku zabaw który mieścił się nieopodal jego domu. Pewnej niedzieli misia Rysia z Kisią stwierdziły, że odwiedzą Pysia z samego rana zanim wstanie całkowicie słońce na lazurowym niebie. puk, puk! Stuk, stuk!- rozległo się donośne stukanie do drzwi Pysia. - widocznie jeszcze Pysio śpi- zawołała Rysia - niemożliwe, bo świeci się światło w jego pokoiku- odparła Kisia Po dłuższej chwili misiu Pysiu otworzył drzwi od swego mieszkania. -Witajcie moje kochane misie! Witaj Rysiu! Co tak wcześnie tej niedzieli?- rzekł zdumiony miś. - zabieramy Cię na plac zabaw! Ubieraj się Pysiu!- zawołała Rysia. -dobrze, już dobrze, zaczekajcie, tylko założę coś na siebie. Niedługo później cała trójka misiów wyruszyła na plac, gdzie przebywało już parę misiów. - O!- krzyknęła Kisia- widzę że już jest parę miśków, pomimo wczesnego ranka. -masz rację Kisiu- rzekła Rysia- Cóż to się dzieje? Od samego rana prowadzono sprzedaż biletów na przejażdżkę dużą karuzelą. Misiu Pysiu i jego dwie przyjaciółki, były bardzo zadowoleni z faktu, że należą do pierwszych, którzy się przejadą karuzelą. Zaraz po zakupie biletów misie zajęli swoje miejsca w karuzeli i wnet ruszyli zataczając donośne dwa kółka w tą i z powrotem. Nagle rozległ się ogromny hałas. Był to przeraźliwy okrzyk Kisi, której utknęła łapka w karuzeli. A wszystko to przez nierozsądne spoglądanie za siebie. Niedługo potem zatrzymano karuzelę i wszystkie misie opuściły swoje miejsca jakie mieli w karuzeli z wyjątkiem biednej Kisi. -Ojejku, jak boli mnie łapka- zawołała Kisia. -nie martw się , zaraz Ci pomożemy Kisiu- rzekła donośnie Rysia Miś Pysiu próbował ze wszystkich sił wyciągnąć łapkę Kisi. Jednak nie udało mu się to zrobić swoimi obiema łapkami. Do pomocy wziął Rysię i po chwili, wspólnymi siłami udało się…łapka Kisi była uwolniona i mogła ona opuścić karuzelę.

 ********

 Przez dłuższy czas cała trójka misiów wspominała tą przykrą chwilę. Odtąd misie pomagali sobie nawzajem w potrzebie a misia Kisia zrozumiała, że pewnych rzeczy nie można robić bezmyślnie, bo można na tym bardzo mocno ucierpieć…

adal   
mar 08 2019 " MACZEK I MAKÓWECZKA- PRZYGODA Z JEŻYKIEM"...
Komentarze (0)


1)


Było bardzo zimno. Maczek i Makóweczka siedzieli jak zawsze w swoim kwiatuszku i ogarniał ich wielki smutek. "Nie możemy nawet wyjść na chwilkę z Naszego kwiatka aby ujrzeć słoneczko!”-pomyślała Makóweczka. Maczek był bardzo dzielny i cierpliwie znosił to, że było zimno i nieprzyjemnie. Nagle siedząc w kwiatku maku makóweczka usłyszała jakiś dziwny odgłos dochodzący z zewnątrz. Maczek po raz pierwszy bardzo się przestraszył i zrozumiał, że trzeba wyjść z kwiatuszka pomimo straszliwej pogody, jaka panowała na dworze. Odsłonił jeden tylko płatek kwiatka i ku swojemu zdziwieniu zobaczył małego jeżyka, który zabłądził w poszukiwaniu swojej mamusi. Miał na imię Albert i był jeszcze dzieckiem młodej Pani jeżyk Anny.
- Ojej!-zawołał Maczek-a cóż to się stało jeżyku kochany, że jesteś tutaj koło Naszego kwiatka?
-zbłądziłem-odpowiedział zasmucony jeżyk-mama poszła szukać mojej siostry Tibe bo wyszła z norki bez pozwolenia a ja przez ten czas szukam swojej mamusi.
- Musi Ci być bardzo ciężko jeżyku drogi-odpowiedziała bardzo wrażliwa Makóweczka.-tak, tak szukam jej i nie mogę znaleźć od rana...Bardzo się boję być teraz sam. Czy mógłbym zostać z Wami?-spytał niepewnie biedny Albert.
-Oczywiście jeżyku, że nie odmówimy Ci swojej gościnności. Witamy Cię w Naszych skromnych progach, rozsiądź się w tym skromnym kwiatuszku. Co prawda nie ma tutaj dużo miejsca ale się wszyscy zmieścimy.-Dziękuję Wam bardzo, kochani- odparł jeżyk. Malutki, młody, bez mamy czuł się samotny. Jednak miał teraz z kim porozmawiać, opowiedzieć komuś o tym co się stało z jego najdroższą siostrą. Teraz było to mu bardzo potrzebne...

2

Mijał już dzień. Maczek z Makóweczką przekonali jeżyka że jutro wcześnie wstaną i zaczną szukać jego mamy. Jeżyk zgodził się i tak przespali wszyscy noc w jednym niedużym kwiatku maku. Nazajutrz rano Maczek obudził Makóweczkę . Jeżyk Albert już nie spał bo nie mógł przestać myśleć o swojej kochanej mamie.-czy wszystko w porządku drogi jeżyku? Czy spałeś coś w nocy?
- tak, spałem ale krótko, bo nie mogłem przestać myśleć o swojej mamie...
- rozumiemy to doskonale – odpowiedziała czule Makóweczka- Zaraz zjemy jakieś śniadanie, ubierzemy się i pójdziemy szukać Twojej mamy jeżyku. Ona na pewno też się bardzo martwi o Ciebie, gdzie Ty jesteś- rzekł Maczek.

Po śniadaniu wszyscy wyszli z kwiatka maku. Było tym razem bardzo ciepło na dworze i świeciło przecudne słoneczko.
-głowa do góry jeżyku- odparł Maczek- znajdziemy na pewno Twoją mamę. Ona musi być gdzieś niedaleko.
-miejmy nadzieję kochani, że znajdzie się moja mamusia bo bardzo za nią tęsknię.
Nieopodal kwiatuszka gdzie mieszkali Maczek z Makóweczką był stary opuszczony, niewielki domek a obok niego opuszczona stodoła. Maczek z Makóweczką stwierdzili, że może wejdą poszukać mamy jeżyka w stodole. Nagle rozległ się wielki hałas. Maczek zauważył, że ze stodoły wybiega jakiś inny młody jeżyk. Była to właśnie najdroższa siostrzyczka jeżyka, który szukał swojej mamy.
- Mamusiu! Mamusiu!-krzyczała Tibe- ja już nigdy nie ucieknę od Ciebie.
- wracaj tutaj czym prędzej do mnie! Stój!- odpowiedziała stanowczo mama jeżyk.
-Ale mamo, wybacz mi, ja nie chciałam uciekać, zobaczyłam tylko że w stodole jest mały biedny kotek, który prosił mnie o pomoc, bo miał zranioną łapkę... Mamo, zrozum, ja nie chciałam uciekać abyś się martwiła o mnie.
- dobrze kochanie, już dobrze, wiem że chciałaś pomóc temu biednemu kotkowi, ale wiesz jak ja się o Ciebie martwiłam?-odpowiedziała czule mama Anna.
-wiem mamusiu i przepraszam Cię za to, bardzo. Już nigdy więcej tego nie zrobię. A jak ktoś nawet będzie potrzebował jakiejś pomocy to powiem Ci o tym, abyś się już nigdy więcej o mnie nie martwiła.
-dobrze kochanie, a teraz czas poszukać małego jeżyka, bo pewnie biedny, samotny szuka Nas i bardzo się boi...- odpowiedziała zaniepokojona mama jeżyk.
- oczywiście mamusiu, idziemy poszukać mojego braciszka Alberta- odparła stanowczo Tibe- -Przepraszam bardzo, że przeszkadzam, ale usłyszałem, że szukacie małego jeżyka?-spytał się śmiało Maczek.
- Tak, to mój synek kochany, najdroższy, wczoraj się zgubił i nie wiemy gdzie jest. Szukamy go wszędzie i nie możemy znaleźć.
-Akurat dobrze się składa bo właśnie Pani synek odnalazł się i jest z Nami.
- och jak się cieszę, że się odnalazł mój skarb kochany - krzyknęła z radości mama Anna.
-Zaraz tutaj do Pani przyjdzie, jest z moją młodszą siostrą Makóweczką, proszę chwilkę poczekać. Kiedy mały jeżyk Albert ujrzał swoją kochaną mamusię, to był tak szczęśliwy, że przytulił się mocno do niej i ucałował ją. Jego młodsza siostra dała mu całuska ze szczęścia, że się odnalazł.

*******

Odtąd mama jeżyków byłą bardzo ostrożna i opiekuńcza dla swoich dzieci. Nie pozwoliła na to, aby się kiedykolwiek rozdzielili od siebie. Byli jedną wielką rodziną, która się mocno kochała, szanowała i nie było już miejsca na jakąkolwiek samotność. Żyli długo i szczęśliwie....

adal